niedziela, 20 listopada 2011

Do wyjeżdżających do Austrii uwag kilka

Czy zdajemy sobie sprawę, z tego, że dwie trzecie powierzchni Austrii zajmują Alpy? Wspaniałe masywy górskie przyciągające, co roku tysiące turystów. I nie ma znaczenia, czy zdobywać je chcemy latem, czy zimą. Austriackie Alpy to Top 10 na liście letnich bądź zimowych planów urlopowych wielu Europejczyków.

Wybierając się do Austrii w sezonie 2011/2012 warto, zatem pamiętać, że w samochodzie musimy posiadać zapasowe kamizelki ostrzegawcze - po jednej sztuce na każdą osobę podróżującą, oraz konieczne jest posiadanie trójkąta ostrzegawczego. Polecamy także zaopatrzyć się w łańcuchy, ponieważ zima w Austrii potrafi zaskoczyć niejednego kierowcę. Śmigający na nartach natomiast powinni pamiętać o kaskach dla swoich pociech. W takich krajach związkowych Austrii jak: Ziemia Salzburska, Karyntia, Styria, Dolna Austria, Górna Austria, Burgenland i Wiedeń obowiązuje nakaz używania kasków podczas jazdy na nartach lub snowboardzie. Nakaz dotyczy dzieci i młodzieży do 15 roku życia. I to by było na tyle z zakresu: "Polak wiedzieć musi".

Jeżeli jednak nie podjęliśmy jeszcze decyzji, dokąd wybrać się tej zimy, warto skorzystać także z informacji pt.: "Polak wiedzieć może - z zakresu nowości w regionach oraz różnic w cenach karnetów i zakwaterowania".

Decydując się na wyjazd w Alpy Austriackie warto prześledzić aktualne nowości w ośrodkach narciarskich. Nie od dziś, bowiem wiadomo, że Austriacy bardzo dużo inwestują w branżę turystyczną, a największe pole do popisu mają właśnie w rozbudowie infrastruktury wyciągów narciarskich. Z zamieszczonego na Facebooku profilu "Austria po Polsku" można dowiedzieć się, że przed sezonem 2011/2012 w modernizację infrastruktury zainwestowano w Austrii 494,20 miliony EUR.

I tak dla porównania, w obszernych ośrodkach narciarskich jak Salzburger Sportwelt w Ziemi Salzburskiej zainwestowano w tym sezonie w nową gondolę 10 osobową w miejscowości Altenmarkt-Radstadt, która zwiększy przepustowość o 2000 osób na godzinę. Podobną gondolę, ale z podgrzewanymi siedzeniami postawiono w regionie Fieberbrunn. Przepustowość zwiększy się tam o 2400 osób na godzinę. W regionie Schladming Planai postawiono w tym roku nowy wyciąg krzesełkowy 6 osobowy z podgrzewanymi siedzenia. Przepustowość dzięki temu wzrośnie o 2400 osób na godzinę. 6 osobowy wyciąg krzesełkowy postawiono także w regionie Hochkönig, w miejscowości Dienten, ponadto w Ischgl, Kitzbühel, w ośrodku Finkenberg w Zillertalu, Saalbach-Hinterglemm, a także w regionie Serfaus-Fiss-Ladis. Z pozostałych ciekawych nowości warto zwrócić uwagę na nową gondolę 8 osobową w regionie Katschberg, 4 osobowy wyciąg krzesełkowy na Lodowcu Mölltal, 8 osobową gondolę w Saalbach-Hinterglemm, kolejną 10 osobową gondolę, tym razem na Lodowcu Hintertux oraz 8 osobową gondolę w regionie Zillertal Arena.

Wiemy już, co nowego zapowiada się w największych ośrodkach narciarskich Austrii. Warto teraz porównać ośrodki, które zmodernizowały infrastrukturę, oraz obowiązujące w nich karnety narciarskie.

Region Ischgl oferuje ponad 230 km tras, wysokości do ponad 2800 m n.p.m., a 6 dniowy karnet narciarski kosztuje tutaj 206,50 EUR. Serfaus-Fiss-Ladis to wysokości ponad 2800 m n.p.m., 204 km tras zjazdowych i to wszystko za 195,50 EUR za 6 dni. Zillertal łącznie ma 668 km tras - tworzą je trasy takich ośrodków jak: Hochfügen-Hochzillertal, Zillertal Arena, Mayrhofen z Finkenberg oraz Lodowiec Hintertux. Maksymalna wysokość w tym regionie sięga ponad 3200 m n.p.m., a 6 dniowy karnet narciarski obejmujący całą dolinę kosztuje 205 EUR. Ośrodki nie są ze sobą połączone, ale pomiędzy nimi można poruszać się bezpłatnym skibusem lub pociągiem. Region Kitzbühel - Kirchberg to 168 km tras, wysokości do 2000 m n.p.m. i 210,50 EUR za 6 dniowy karnet narciarski. Z kolei Saalbach-Hinterglemm oferuje 200 km tras narciarskich, wysokości do ponad 2000 m n.p.m., a karnet kosztuje 212 EUR za 6 dni szusowania. Hochkönig, Salzburger Sportwelt i Schladming Planai mają karnet narciarski wspólny i kosztuje 210 EUR, różnica tkwi jedynie w kilometrach tras i wysokościach. Pierwszy ma do zaoferowania 150 km tras i wysokości do 1900 m n.p.m., drugi 350 km tras i wysokości do 2150 m n.p.m., natomiast trzeci ośrodek ? Schladming Planai to 167 km tras i wysokości sięgające prawie 1900 m n.p.m. Podane ceny dotyczą tylko wysokiego sezonu, czyli okresu świątecznego oraz ferii. W pozostałych terminach, różnice w cenie pomiędzy poszczególnymi regionami mogą być jeszcze bardziej wyraźne.

Ostatnie porównanie ośrodków to konfrontacja zakwaterowania. Okazuje się, bowiem, że podobnie jak z popularną marką, także w ośrodkach narciarskich często obok jakości infrastruktury i kilometrów tras, trzeba także płacić za nazwę. Widoczne jest to wyjątkowo w regionie Ischgl, gdzie np. 4 osobowy apartament położony 2,5 km od wyciągów kosztuje w lutym 1532 EUR. Kolejna Mekka narciarzy, w której trzeba odpowiednio zapłacić za nocleg to Schladming (ceny kształtują się w okolicy 1232 EUR za apartament 4 osobowy za tydzień) oraz Saalbach-Hinterglemm (1009 EUR w styczniu i 1246 EUR w lutym za apartament 4 osobowy). W Zillertalu ceny apartamentów wahają się w zależności od lokalizacji obiektu. Apartamenty położone na początku doliny, czyli około 50 km od Lodowca Hintertux można zarezerwować już za 617 EUR (apartament 6 osobowy w styczniu). Natomiast położone w majestatycznym Mayrhofen kosztują już 1661 EUR. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku regionu Kitzbühel ? Kirchberg. Rezerwując apartament w centrum ośrodka, w odległości 100 m od wyciągów (Jochberg) musimy liczyć się z wydatkami rzędu około 1400 EUR za apartament 6 osobowy w styczniu. Jeżeli jednak zarezerwujemy apartament o tym samym standardzie, ale w miejscowości Hollersbach, płacimy już tylko 788 EUR w tym samym terminie (apartament z Wellness). Różnica w tym przypadku polega na tym, że apartament położony jest w odległości 700 m od gondolki, którą można dostać się do miejsca, w którym zlokalizowany jest apartament za około 1400 EUR / tydzień. Salzburger Sportwelt z kolei jest potężnym regionem narciarskim składającym się z kilku mniejszych ośrodków. Najważniejsze punkty na mapie narciarskiej tego regionu to bez wątpienia Wagrain i Flachau. I w tym drugim właśnie nocleg w 4 osobowym apartamencie kosztuje 799 EUR / tydzień. Jeżeli natomiast zdecydujemy się na mniejsze Eben im Pongau, za tę samą ofertę zapłacimy już tylko 619 EUR.

Oprócz wymienionych powyżej topowych regionów narciarskich mamy do dyspozycji wiele mniejszych, ale nie mniej urokliwych i idealnie zagospodarowanych. Na uwagę zasługują także karynckie Bad Kleinkirchheim i Nassfeld Hermagor, czy położone w Tyrolu wschodnim Sillian, Lienz i Matrei-Kals. Decydując się bowiem na wyjazd w Alpy Austriackie warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę konieczny jest dla nas wyjazd do ośrodka z ponad 200 km tras, czy absolutnym "must-have" sezonu musi być dla nas urlop w topowym regionie oraz hotel lub apartament przy samych wyciągach?

Austriackie ośrodki narciarskie są tak piękne i tak idealnie przygotowane, że nawet niewielkie Sillian czy większe Nassfeld Hermagor spokojnie zaspokoją nasze narciarskie oczekiwania. Pamiętajmy jednak również, że fantastyczny Ischgl, Saalbach-Hinterglemm oraz Schladming, zapierające dech w piersiach widoki w Sölden, czy na Lodowcu Kitzsteinhorn są jedyne i niepowtarzalne, a wybór oczywiście należy do nas - narciarzy.

--
Stopka

Monika Wiaterwww.globtrans.pl

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

niedziela, 13 listopada 2011

Bieszczady, czylli dziki zachód na wschodzie Polski

Bieszczady, południowo-wschodni przyczółek polskich Karpat, postrzegane są jako rozległa dzika kraina, miejsce, gdzie można znaleźć się blisko niemalże dziewiczej natury.


Przepiękne widoki z połonin nie są zakłócane przez ludzkie osiedla, trawa porasta miejsca, gdzie niegdyś stały całe wsie, a dzikie sady i niewielkie, niszczejące bojkowskie cerkiewki przypominają o dawnych czasach. Region tek wygląda najpiękniej we wrześniu i październiku, kiedy to lasy pokryte są jesiennymi barwami, a pogoda pozwala na długie i spokojne wędrówki po górach, a ceny w ofertach dotyczących kwater w Bieszczadach są niezwykle ciekawe.

Do jednych z ciekawszych atrakcji regionu należy zamek w Sanoku, w którym mieści się Muzeum Historyczne można podziwiać kolekcję ikon (największa w Europie kolekcja ikon z okresu XV-XIX wiek) i galerię obrazów Zdzisława Beksińskiego. Sanok urzeka także swym małomiasteczkowym ryneczkiem, na którym dominuje XIX-wieczny ratusz i zespół klasztorny Franciszkanów. Warto także wybrać się do skansenu, gdzie zgromadzono zabytki drewnianego budownictwa trzech grup etnicznych, zamieszkujących te tereny: Bojkom, Łemkom i Dolinianom.

W Lesku koniecznie trzeba zwiedzić Stary Rynek, na którym stoi kościół parafialny pochodzący z XVI wieku, zachwycający swym barokowym wnętrzem. Imponująco wygląda także synagoga- manierystyczna, obronna, jedna z trzech niegdyś istniejących w Lesku bożnic, uznawana za jeden z najcenniejszych zabytków judaistycznych w Polsce. W wieży synagogi mieściło się więzienie leskiej gminy żydowskiej, która posiadała autonomię sądowniczą. Obecnie we wnętrzu działa galeria prezentująca prace miejscowych twórców. Warto wybrać się również na stary cmentarz żydowski, na którym ocalało kilkaset macew nagrobnych, w tym XVI-wiecznych, pięknie rzeźbionych.

--
Stopka

babaczek

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

środa, 9 listopada 2011

Odwieczny problem: na narty z biurem podróży, czy samodzielnie?

Co roku w mediach, na forach turystycznych pojawiają się denerwujące branżę nagonki na biura podróży. Denerwują się oczywiście te niewinne. Te natomiast, które mają coś na sumieniu, siedzą cicho i obserwują rozwój sytuacji.

Już wręcz tradycją są spektakularne upadki biur podróży i setki artykułów ostrzegawczych dla turystów. Jaka jednak jest gwarancja 100% powodzenia w przypadku samodzielnego zarezerwowania obiektu? Poniżej przedstawiamy 4 punkty, w których znajdują się za i przeciw wyjazdom zorganizowanym przez biura podróży. Oczywiście mówimy o biurach profesjonalnych, w których pracują ludzie doświadczeni i kompetentni.



1. Wybór oferty.

Nie ma dwóch takich samych narciarzy. Różnimy się wyglądem, doświadczeniem, wiedzą, zasobnością portfela i jeszcze wieloma innymi czynnikami. Pierwszy problem przy wyborze oferty pojawia się, kiedy musimy zdecydować się na region. Doświadczeni wiedzą od razu gdzie chcą pojechać. Niedoświadczeni lub początkujący muszą niestety poświęcić na to trochę więcej czasu (o tym bliżej w pkt.2). 

Jeżeli wybraliśmy region, czas na szukanie obiektu. I tutaj mamy ogromne pole do popisu. Przecież ?w sieci? jest ogromna ilość i różnorodność propozycji, a oszukiwać może nie tylko nieuczciwe biuro podróży, ale również nieuczciwy właściciel pensjonatu czy apartamentu. Ryzyko jest podobne. Każdy  może  przedstawić w katalogach czy na stronach internetowych nieprawdziwe zdjęcia lub niewłaściwe odległości do wyciągów narciarskich. Widząc na stronie internetowej pensjonatu, którym jesteśmy zainteresowani zdjęcie pięknej sypialni, nie mamy gwarancji, że każda sypialnia wygląda dokładnie tak samo, a nie jest np. jedynym wyremontowanym pokojem. Podobnie Pani Kasia z zaprzyjaźnionego biura, która fantastycznie zachwala hotel X, położony tuż obok gondoli niekoniecznie widziała go na własne oczy.

Nie można jednak, do organizacji wczasów podchodzić zgoła pesymistycznie,  i z góry zakładać, że zostaniemy oszukani. Oczywiście odrobina ostrożności nie zaszkodzi, ale nie dajmy się zwariować. W tym przypadku wybór należy już do narciarza, czy zechce zaufać Pani Kasi, czy właścicielowi pensjonatu. Nie oszukujmy się ? oboje chcą na narciarzu zarobić, ale też każdemu z nich zależy, aby ten narciarz za rok do nich powrócił. Dlatego też każdy jest bardzo ostrożny i nie może sobie pozwolić na najmniejszy nawet błąd.



2. Czas.



Wracamy do naszego niedoświadczonego narciarza. Chcąc pojechać pierwszy raz na narty w Alpy musi najpierw spędzić wiele godzin w Internecie szukając informacji o najlepszych i najgorszych ośrodkach narciarskich. Następnie musi te informacje zweryfikować, bo ile narciarzy, tyle przecież opinii. Kolejny krok, to szukanie w danym regionie obiektów ? apartamentów lub hoteli. Pamiętajmy, że w każdym regionie jest kilkaset obiektów, które reklamują się w Internecie i warto je sprawdzić. Czy mamy na to czas?

Jeżeli decydujemy się na skorzystanie z oferty biura podróży potrzebujemy czas na wykonanie telefonu lub wysłanie e-maila. Przedstawiamy nasze oczekiwania: termin, ilość osób, rodzaj zakwaterowania. Można, aczkolwiek niekoniecznie podać region oraz kwotę, w której chcemy się zmieścić. Potem zajmujemy się swoimi sprawami i czekamy na przygotowaną ofertę. Jaka jest gwarancja, że oferta, którą otrzymamy będzie w 100% trafiona? Żadna. Zakładając jednak, że każdej firmie zależy na zadowoleniu klienta, przyjmujemy, że biura podróży staną lub przynajmniej będą starały się stanąć na wysokości zadania, aby przygotować ofertę w 100% skrojoną na miarę potrzeb klienta.

3. Oferta.

Ofert w Internecie są tysiące. Należy tylko wybrać najbardziej pasującą do naszych wyobrażeń. Wielu narciarzy porównuje oferty otrzymane bezpośrednio od tych przygotowanych przez biuro podróży i na tej podstawie decyduje się na podjęcie decyzji. Pamiętajmy jednak, że biuro podróży to nie instytucja charytatywna i nastawione jest na określony zysk. To, jaka będzie cena oferty w znacznej mierze zależy od polityki finansowej biura, ale również od kontrahenta, czyt. właściciela hotelu, apartamentu, etc. Właściciele obiektów podobnie jak narciarze są różni. Jedni chętnie dają biurom podróży duże prowizje, licząc przez to na większą promocję. Dzięki danej prowizji cena końcowa obiektu, nierzadko w biurze podróży jest znacznie bardziej korzystna, niż gdyby klient zarezerwował hotel bezpośrednio. Zdarzają się jednak kontrahenci, którzy nie rozumieją lub raczej nie chcą zrozumieć sposobu funkcjonowania rynku turystycznego. Wbrew pozorom jest to oczywiste - hotel w centrum Mayrhofen nie musi dzielić się swoim zarobkiem z biurem podróży, ponieważ od 10 lat przyjeżdżają do niego stali klienci z Niemiec i Holandii, wypełniając 80% miejsc noclegowych.

Obok podstawowej oferty zakwaterowania, w Internecie możemy znaleźć także oferty pakietowe. Te najczęściej proponowane są przez biura podróży i obejmują: przejazd, zakwaterowanie, opiekę pilota, ubezpieczenie oraz bardzo często kurs narciarski i program dodatkowy. Jeżeli posiadamy własny środek lokomocji i niechętnie podróżujemy z grupą zorganizowaną, a mimo to zależy nam na czymś więcej niż standardowe zakwaterowanie, pozostaje nam wyszukanie w sieci pakietów. Wybrane hotele, które mają podpisane umowy z ośrodkami narciarskimi oferują, najczęściej przed i po sezonie zakwaterowanie z 6 dniowym karnetem narciarskim. Oprócz karnetu, często właściciele proponują dodatkowe atrakcje, jak: opieka nad dziećmi, curling, wędrówki z pochodniami, wieczorek taneczny, etc.

Jeżeli zdecydujemy się na takie rozwiązanie i zarezerwujemy miejsce w hotelu, wówczas przed przyjazdem drukujemy potwierdzenia dokonanych wpłat zaliczek i z nimi udajemy się na wymarzone ferie. Jeżeli natomiast zdecydowaliśmy się na ofertę biura podróży, najczęściej 2-3 tygodnie przed rozpoczęciem wakacji otrzymujemy voucher (dokument uprawniający do zakwaterowania), a także często mapę kraju, mapkę narciarską oraz inne materiały reklamowe.

4. Gwarancja powodzenia transakcji.

Gwarancji chyba nie mamy nigdy. Nie możemy uogólniać, że wszystkie biura podróży nastawione są na zdzieranie z klienta, ale też nie możemy zakładać, że nie jesteśmy w stanie sami zorganizować sobie wyjazdu narciarskiego. Zrobimy to w 100% bez większego problemu. Internet jest zasypany różnego rodzaju ofertami. Pamiętajmy także, że nie warto w ofertach doszukiwać się podstępu i oszustwa. Mimo to,  jeżeli jednak takowe się zdarzy, jakie kroki powinniśmy podjąć? Zastanówmy się gdzie szukać pomocy, jeżeli po przyjeździe do Austrii okaże się, że Hotel X nie istnieje, podobnie jak konto, na które wpłacaliśmy pieniądze? Pomyślmy także, do jakiej instytucji się udamy, kiedy okaże się, że upadło biuro podróży, w którym dokonaliśmy rezerwacji?

Nie ma gotowych przepisów na tego typu sytuacje.

Pamiętajmy! Warto wierzyć w dobre intencje ludzi, bo nie wszyscy oszukują, a wielu właścicieli biur podróży, czy hoteli bardzo kocha swoją pracę, kontakt z ludźmi i zrobi wszystko aby ich klienci / goście poczuli się usatysfakcjonowani z otrzymanej oferty oraz obsługi.

--
Stopka

Monika Wiater www.globtrans.pl

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

piątek, 4 listopada 2011

Jedyny taki szlak wina i miodu

Nie od dziś wiadomo że słowiańska kraina miodem słynęła, bynajmniej szczególnie zachodnia Polska winem również. Najsłynniejszy zaś winny gród w Polsce to Zielona Góra ? która to od zarania swego otoczona była winnicami, produkowano tutaj od wiek wieków najprzedniejsze wina.

 

Jest to jedno z ciekawszych miejsc w Polsce mimo, że blisko 50 lat komunistycznej niedoli zniszczyło prawie tą tradycję . Nowa Polska odrodziła się z obyczajem winiarskimi w Lubuskim rejonie winnic. Winiarze z tego rejonu przyczynili się do tego, że dziś w Polsce można założyć winnicę i bez przeszkód sprzedawać własne wina - bez licencji i akcyz. Zielona Góra to dziś stolica polskich winiarzy i polskiego wina. Bachanalia, co roku we wrześniu goszczą coraz więcej turystów. których zabawia przez tydzień sam Bachus. Muzyka, wino, śpiew i kabarety rządzą wówczas winnym grodem.

To jednak nie wszystko, szlakiem z Zielonej Góry do Gorzowa, wiedzieni zapachem slow foodów regionalnych i przednich win,  możemy delektować się cały rok. Składający się z czternastu z początku miejsc, lubuski szlak wina i miodu jest nie tylko hitem turystycznych targów Zatoru, ale prawdziwą perłą na mapie turystycznej Europy. Jeżeli mamy kilka dni wolnego do pracy do zapraszamy w te rejony, tutaj są najprzedniejsze polskie winnice - Kinga ze starej wsi, Cantina z Mozowa, Na Leśnej Polanie, Proczek, Miłosz z Łazów, Julia ze Starego Kisielina i inne, a co istotne uprawiane tu winorośle etymologicznie wywodzi się z tej właśnie ziemi. Winnice dają także możliwości poznania samemu technik uprawy, nie tylko umożliwiają degustację - każdy kto tam przyjedzie śmiało w weekend może zakasać rękawy i nauczyć się uprawiać winorośl, a potem samemu robić wino?.

Winny szlak to smak historii regionu, poznać go można dzięki kolejnemu postojowi na trasie ? jest nim Muzeum Etnograficzne w pod zielonogórskiej Ochli. Tutejsze 51 domów, chat, gospodarstw, młynów i innych architektonicznych perełek wsi z okresu od XVII do XX wieku robi wrażenie. Zwiedzanie nie musi być nudne zwłaszcza, że strudzonych zaprasza muzealna - jedyna w naszym kraju plenerowa ekspozycja winiarska z własną winnicą. Eksponaty ukazują czarowną i smakowitą historię winiarstwa, ale i cały proces produkcji przedniego wina - od upraw winorośli, aż po degustację.

Winne wzgórza wokół zielonogórskiej palmiarni to także miejsce gdzie można umówić się na randkę z dziewczyną w ciepły wieczór, ale też odwiedzić sklep winiarski by zakupić akcesoria i fachową literaturę o winach. Najlepsze zaś na sam koniec - winnica Paradyż to piękny pocysterski zespół klasztorny, tam nie tylko są największe koncerty muzyki sakralnej w Polsce, ale przy samym klasztorze zasadzono wiele tysięcy sadzonek winnych winorośli, by raczyć oczy i smaki melomanów, nie tylko słuch.

Jeżeli zostało nam jeszcze trochę urlopu i dni wolnych od pracy to pośród głuszy leśnej, kompletnej pałac i winnicę Mierzęcin warto zwiedzić, to elegancki hotel i konferencyjne centrum, opodal którego jest największa w lubuskim winnica. I wreszcie miodek z pod zielonogórskiej Świdnicy, od lat tam właśnie produkuje się miód, wosk pszczeli, pyłek kwiatowy i słynny na zachodniej rubieży - napój miodowo-owocowy. Lubuski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Kalsku z kolei organizuje dla wszystkich chętnych turystów szkolenia winiarskie i znane targi rolniczo - winiarskie, gdzie wystawiają się winiarze nie tylko z Polski, ale całej Europy, bo jest tutaj wyśmienita baza noclegowo / konferencyjna.

Szlak uraczonego jadłem i napitkiem turysty wieńczą - pszczelarski skansen w Pszczewie, kuszący sytymi plastrami miodu i wosku, a nade wszystko odgłosami pracy pszczół i nęcąc nozdrza wonnym kitem. A także sławetne nadnoteckie miody z Gralewa, opodal Santoka - to najlepsze z tradycyjnych certyfikowanych produktów. Aż ślinka cieknie, mniaaaam!

--
Stopka

J.J. Jak spędzamy wolne dni od pracy.

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.