Podróż odbywa się na pokładzie imponującego statku pasażerskiego, długiego na 160 m i liczącego osiem pokładów. Załoga tego kolosa to 320 osoby, a liczba pasażerów sięga tysiąca. Mieszkać można w luksusowych apartamentach lub prostszych kabinach przypominających pokoje hotelowe. A wieczorami grać w kasynie, próbować nowych potraw w restauracji i przyglądać się zachodom słońca. Rejsy po Morzu Śródziemnym mają jednak jeszcze drugie oblicze.
Setki osób stłoczonych na pokładzie statku to jednak dość duży tłok. Warunki przypominają te hotelowe - takie, jakie spotkać można w turystycznych kombinatach rozsianych dookoła Morza Śródziemnego. Niewielkie pokoje, raczej standardowe jedzenie - wszystko jest tak, jak podczas wczasów w Egipcie, tyle że dwa razy drożej.
A może jednak jest inaczej? Bo przecież jednego dnia podróżujący zwiedzają Genuę - miasto Krzysztofa Kolumba i zabytków z XII, XIII czy XIV wieku. Kilka dni później odwiedzają Marsylię, miasto francuskie, ale jakby nieco mniej. A później dobijają do Majorki, gdzie wciąż jeszcze odnaleźć można ślady potężnego imperium Aragonii i Katalonii. Kolejne punkty na mapie - Tunis z jego arabskim charakterem i maleńka Malta pełna zabytków i niesamowitej historii - tylko poszerzają horyzonty. Podobnie jest na Sycylii, która może kojarzyć się przede wszystkim z mafią, ale jest też niezwykle ciekawym regionem z arcyinteresującą historią.
Więc jednak warto? Spędzić trochę czasu na morzu w towarzystwie tej samej grupy ludzi, wśród hałaśliwej hordy turystów?
Rejsy po Morzu Śródziemnym kosztują zwykle około tysiąca euro od osoby za dziesięciodniową wyprawę. Za te pieniądze miłośnicy podróżowania z plecakiem mogą odwiedzić te same miejsca, tyle że na własną rękę i bez niepotrzebnego tłoku. Jednak większość ludzi i tak jeździ zwykle do popularnych kurortów, gdzie spędza czas w odosobnionych ośrodkach. Dla nich taki rejs może być ciekawą odmianą.
--Stopka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz